To już drugi dobry rok dla rynku funduszy inwestycyjnych. Wcześniej wysokie notowania funduszy inwestycyjnych miał również 2009 rok. W ubiegłym roku nasi analitycy finansowi wreszcie trafili ze swoimi prognozami, które przewidywały w 2010 roku wzrosty na tym rynku mimo, że nie aż tak duże jak rok wcześniej. I tak na przykład WIG20 wzrósł o 15 procent, a WIG o 19 procent. W związku z tym można zadać sobie pytanie, czy wejście na polski rynek kolejnych banków zwiększy konkurencję i czy tym samym podniesie jakość rekomendacji i zarządzania portfelami inwestycyjnymi? Wydaje się, że tak, ponieważ takie są zazwyczaj tendencje. Prognozy analityków finansowych optymistycznie wypowiadają się także o funduszach inwestycyjnych w 2011 roku, ale inwestorzy mają każdego roku ten sam dylemat – jakie fundusze wybrać. W ubiegłym roku najlepiej punktowały fundusze akcyjne, gorzej fundusze zrównoważone. A w tym roku? Inwestować nadal w fundusze akcyjne, czy może bardziej bezpieczne?
– Trudno o jednoznaczną opinię, nikt nie postawi 100% diagnozy, ale analitycy finansowi twierdzą, że można mówić o umiarkowanym optymizmie. Nie mniej nadal pozostaje to samo pytanie. A więc czy fundusze akcyjne czy obligacji, inwestowanie bezpieczniejsze czy bardziej agresywne, to zresztą stały dylemat niemal wszystkich inwestorów. Ale nie tylko to zaprząta umysły inwestorów, wielu z nich ma także inny problem, który zwie się – towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Inwestorzy bowiem uważają, że mimo iż OFE obniżyły swoje prowizje jeszcze zbyt wiele płacą i w pewnym sensie mają rację, ponieważ w Polsce płaci się najwięcej za zarządzanie funduszami. Oczywiste jest też, że nie wszystkie fundusze wypadają dobrze, a te które są na plusie nie jest to tylko zasługą TFI, ale przede wszystkim hossy jaka utrzymuje się od ponad 2 lat na rynku funduszy inwestycyjnych. Poza tym nie widzę powodu, aby płacić tak duże pieniądze TFI i dlatego sam też wchodzę na giełdę. Chcę mieć samodzielność decyzji, chcę na własne ryzyko inwestować i jeżeli zyskam nie będę dzielić się swoimi pieniędzmi z TFI, jeżeli natomiast stracę to stracę na własny rachunek – przekonuje jeden z inwestorów.
Jeżeli ktoś ma czas i pieniądze, a także niezbędną wiedzę na temat inwestowania, to może oczywiście sam wziąć sprawy w swoje ręce, ale ci, którzy nie czują się na siłach, aby podjąć to wyzwanie niech lepiej pozostaną przy TFI. Ale jedni i drudzy muszą pamiętać, że nikt nie da 100%pewności na zyski z tego biznesu, bowiem aby były zyski muszą być i straty. Czyli ktoś musi przegrać by ktoś mógł wygrać. I to jest cała filozofia inwestowania.
Najlepiej punktowały akcyjne
17 stycznia
16:26
2011